piątek, 23 sierpnia 2013

Przygotowania cz.2 czytaj darmowe konto walutowe

Kolejne trudne (dla mojej humanistycznej głowy) zadanie: wybór banku aby założyć konto walutowe. Po przeczytaniu kilku blogów podróżniczych i głębszym zastanowieniu się, zgodnie doszliśmy do wniosku, że poruszanie się po Azji z kieszeniami wypchanymi dolcami nie jest najrozsądniejsze. Postanowiliśmy więc, że założymy w Polsce dwa konta walutowe w USD, w tym jedno z kartą płatniczą. Na jedno (to bez karty) wyślemy dolary po wymianie w kantorze internetowym i będzie to nasze konto-baza. Z tego konta będziemy wysyłać mniejsze sumy w dolarach na konto z kartą. I za pomocą tejże karty będziemy wypłacać kasę na miejscu. W ten sposób zabezpieczymy się na wypadek kradzieży karty - złodziej będzie miał dostęp do niewielkiej sumy jaka akurat będzie na koncie. Tylko który bank?

Na blogach podróżniczych trudno mi było znaleźć tak szczegółowe informacje. Z ogólnego przekazu rozumiem, że dana osoba również stosuje to rozwiązanie, ma kartę i wypłaca, ale w jakim banku??? Na forach internetowych można znaleźć już więcej i często pojawiają się wzmianki o mBanku. Tak też mi się utrwaliło, że założymy darmowe kontro walutowe w mBanku z kartą płatniczą i darmowymi wypłatami z bankomatu za granicą. Kiedy przyszedł czas (dzisiaj :)) by skontaktować się z w/w bankiem i założyć konto, usłyszałam bardzo niemiłą wiadomość, że taki wariant jest możliwy tylko w przypadku konta w euro. Do walutowego w dolarach karty nie dają. Yyyy że co? To po co mi takie konto? I że się spytam: dlaczego??? Dlaczego karta tylko do euro? Bzdura jakaś. Przez moment rozważałam otworzenie konta w euro, bo w sumie w dolarach też nie zamierzamy tam za bardzo płacić i będziemy wymieniać kasę na walutę lokalną. Jednak naczytałam się, że już do Kambodży nie ma w ogóle sensu wieźć euro, bo ceny czasem nie są nawet podawane w rielach tylko właśnie w dolarach (do sprawdzenia na miejscu). Zrezygnowana spojrzałam jeszcze na ofertę swojego banku, z którego od lat korzystam - WBK Zachodni. O dziwo, prowadzenie konta walutowego (w dowolnej walucie) jest tu bezpłatne, dają też kartę bezpłatną przez 1rok używania (dłużej chyba nie zamierzam jej mieć), a prowizja przy wypłatach z bankomatów za granicą to tylko 1,50$. No cóż, z torbami chyba nie pójdziemy przez ten wydatek :] Takie rozwiązanie jest dla nas tym bardziej wygodne, że mamy już konto w złotówkach i walutowe w euro i dolarach w tym banku. Otworzenie w tym samym banku dodatkowego konta walutowego z kartą zagwarantuje nam bezpłatne przelewy z drugiego konta w USD. Czyli faktyczny koszt jaki poniesiemy przy wypłatach to jest właśnie 1,50$.
Doczytałam też, że w Tajlandii warto wypłacać z szarych lub fioletowych bankomatów AEON Bank, który jako jedyny nie pobiera prowizji. Wypłata w pozostałych tajskich bankomatach obciążona jest prowizją wynoszącą ok. 150THB czyli jakieś 15zł. Też w sumie nie dużo, ale po co płacić skoro można za darmo. O ile oczywiście znajdzie się odpowiedni bankomat.
Wybór banku do otworzenia konta walutowego jawił mi się jako kolejne główkowanie jak w przypadku ubezpieczyciela. A tymczasem w naszym przypadku okazało się, że... najjaśniej pod latarnią ;)
            Takiego bankomatu będziemy szukać w Tajlandii :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz mile widziany! :)