Z racji, iż Hasan wciąż w wojsku cała organizacja wyjazdu spadła na mnie. Z większością sobie poradziłam, ale wybór ubezpieczenia po prostu mnie przerasta. Zależy nam na niedrogim ubezpieczeniu z uczciwymi świadczeniami. Hehe - to już prawie niewykonalne. W sumie plan naszej podróży nie przewiduje żadnych super ekstremalnych sytuacji choć chyba każdy kto jedzie do Tajlandii pewnie bierze pod uwagę snorkling czy spotkanie pierwszego stopnia z małpą, ale ku mojemu zdziwieniu wg niektórych ubezpieczycieli termin sportów ekstremalnych obejmuje nawet trekking :D To ja już chyba przemilczę nasze plany o wizycie w Tiger Kingdom i Snake Farm :S
Poszukiwanie wiarygodnego ubezpieczyciela rozpoczęłam od przeglądu tych dostępnych, a tych jest cała masa... Niestety wszyscy proponują podobne świadczenia, a każde OWU, do którego ostatecznie sprowadza się podjęcie wyroku dot. określonej firmy, składa się z co najmniej 28stron zapisanych drobnym maczkiem. Nie sposób ogarnąć tej sieczki. Wpadłam więc na pomysł zaufania osobom, które podobne podróże odbyły i miały wątpliwą przyjemność skorzystać z usług ubezpieczyciela. No i tutaj zaczynają się schody. Ogólnie przeważają opinie negatywne lub bardzo negatywne i dotyczy to właściwie wszystkich firm. Jeśli znajdzie się jakaś pozytywna (czyt. podczas wyjazdu była wizyta u lekarza/w szpitalu i ubezpieczyciel raczył oddać pieniądze), ucieszona zawężam poszukiwania do tej konkretnej firmy po to by odkryć negatywne doświadczenia kolejnych 4 nieszczęśników. Dotyczy to popularnego euro26, planety młodych, warty, pzu wojażer, itd. itd. itd.... Nie wiem czy jest sens brnąć w to jeszcze dalej, skoro ogólnie jest beznadziejnie to chyba nie warto przesadzać tu z inwestycją. Przynajmniej nie będzie mi żal, że zapłaciliśmy za ubezpieczenie, które w końcu i tak nam nie pomogło. Skłaniam się chyba coraz bardziej ku euro26, głównie z powodu ceny i tego, ze ubezpieczają też cudzoziemców na tych samych zasadach co Polaków, co akurat w naszym przypadku ma duże znaczenie. Jest jeszcze Travel Guard Chartis za kwotę 300zł/2os., o którym przeczytałam na jakimś forum w wypowiedzi kogoś, kto po kilkudniowym pobycie w szpitalu w Bangkoku bez problemu rozliczył się bezgotówkowo...
Podsumowując, wybór ubezpieczyciela to jedna duża loteria. Pozostaje być dobrej myśli i patrzeć pod nogi.
Czas na przerwę co by mózg odpoczął od tego ubezpieczeniowego bełkotu.
PS. Tak jak przypuszczałam, zdecydowaliśmy się ostatecznie na Euro26. Wg informacji przeze mnie uzyskanych Travel Guard Chartis obejmuje też cudzoziemców, a nawet działa również w Turcji o czym poinformowała mnie miła pani w call center. Szybko sprawdziłam ofertę turecką. Okazuje się, że tzw. wariant brązowy to w Turcji wariant srebrny tylko, że na gorszych warunkach. Szczerze mówiąc w razie kłopotów z odzyskaniem kasy wolałabym użerać się z nimi w Polsce niż w Turcji, gdzie pojęcie przepisów jest jeszcze bardziej względne niż u nas. Obsługa w Euro26 wydała mi się jednak bardziej ogarnięta w temacie ubezpieczenia cudzoziemców. Na infolinii w Chartisie musiałam kilkakrotnie czekać, aż pani skonsultuje się z koleżanką, a w Euro26 szybko otrzymałam informacje. Miejmy nadzieję, że Axa się na nas nie wypnie...
Wniosek na koniec: najlepiej żeby nam się nic nie stało :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz mile widziany! :)